Naprawdę lubiłem serię Assassins Creed w jej pierwszych odsłonach, potem jednak gry o Asasynach stały się zbyt wtórne i trzymała mnie przy nich tylko historia Ezia Auditore.
Kiedy opowieść o losach wyżej wymienionego bohatera dobiegła końca, przestałem grać w gry z serii AC.
Oczywiście próbowałem dać szanse tytułom z Edwardem i Conorem w roli głównej, ale wprowadzone w tych dwóch grach bitwy morskie nie przypadły mi do gustu i skończyło się na tym, że nie ukończyłem ani Assassins Creed III, ani Black Flaga. Kiedy już myślałem, że moja przygoda z asasynami i templariuszami na pierwszym planie definitywnie się zakończyła, w internecie pojawił się zwiastun Unity, który sprawił, że postanowiłem znowu dać się wciągnąć w trwający od tysiącleci konflikt dwóch tajnych stowarzyszeń.
Nowy asasyn zaskoczył mnie swoim poziomem trudności – nie jest to oczywiście gra typu Dark Souls, ale rozgrywka stała się bardziej wymagająca. Na podwyższenie poziomu trudności w Unity składają się dwa czynniki, które omówię poniżej.
Pierwszym z dwóch wyżej wspomnianych czynników jest system walki. W recenzowanej grze został on tak przemodelowany, że nie wystarczy odpowiednio naciskać jednego przycisku, aby pokonać wszystkich wrogów – teraz trzeba podchodzić do walki w sposób bardziej taktyczny, a nierzadko podczas starć musimy się posiłkować bombami dymnymi oraz innymi tego typu przedmiotami. Drugi czynnik, o którym chciałem wspomnieć, jest ściśle powiązany z pierwszym – chodzi mi o lepszą sztuczną inteligencje przeciwników, którzy w Unity stali się nieco mądrzejsi i nie czekają grzecznie aż ich kolejno wyeliminujemy, tylko działają bardziej zespołowo.
Wybaczcie mi, że tyle czasu poświęcam tak drobnej zmianie, jaką jest podniesienie poziomu trudności, ale ten z pozoru drobny zabieg sprawił, iż zacząłem zwracać uwagę na wyposażenie i broń mojego asasyna, czego wcześniej nie robiłem.
Skoro już mówię o zmianach w tej części gry, wypadałoby wspomnieć o nowym systemie poruszania się, który jest bardzo widowiskowy i prosty w obsłudze, a jego główną zaletą jest to, że pozwala na schodzenie z wysokich budynków. Następną rzeczą na mojej liście zagadnień do omówienia są misje główne – w tym aspekcie rozgrywki nie ma większych zmian. Mamy tuta raczej do czynienia z małym powrotem do korzeni, misje fabularne w Unity swoim schematem przypominają te w pierwszym asasynie, co dla mnie jest ogromnym pulsem, ponieważ uważam, że pierwsza część serii miała najlepszy klimat.
Omówiłem już misje fabularne, teraz pora zająć się zadaniami pobocznymi. Muszę przyznać, że side questy w Unity zrobiły na mnie naprawdę dobre wrażenie – są one dosyć różnorodne i naprawdę przyjemnie się je wykonuje.
Teraz przyszła pora, aby powiedzieć kilka słów o fabule gry. Ten aspekt gry budzi we mnie mieszane uczucia – z jednej strony zdaję sobie sprawę z tego, iż przedstawiona historia opiera się na znanych motywach; z drugiej – nie było to aż tak odczuwalne podczas rozgrywki i zauważyłem, że w pewnych chwilach byłem naprawdę ciekaw, co wydarzy się dalej. Na deser zostawiłem grafikę recenzowanej produkcji – jak dla mnie stoi ona na bardzo dobrym poziomie.
Podsumowując, wydaje mi się, że Assassins Creed Unity będzie świetną grą nie tylko dla fanów serii, ale także dla osób, które były nieco zmęczone formułą poprzednich odsłon.
Moja ocena tej gry to 6/10 – byłoby więcej, gdyby nie bugi.